Wiara w możliwość zjednania sobie przy pomocy określonych formułek słownych czy innych praktyk magicznych współpracy szatana i nieznanych sił przyrody, odziedziczona z zamierzchłych czasów.
Niezwalczona przez reformację panowała wtedy w Chojnicach powszechnie nie tylko w kręgach świeckich, lecz także i duchownych i dawała sposobność do podejrzeń i posądzeń.
Uprawianie czarów
I tak np. posądzono Elzę Block o uprawianie czarów wspólnie innymi ?dziećmi diabła? (als solte się wissenschaft tragen mit zauberey undt samten andere teufels kinderem). Zarzucano Blockowej wiedźmostwo i czary przy wykorzystaniu do nich sakramentu chrztu św. Potwierdza to proboszcz w Doręgowicach, Maciej Klicke i krewny ?wiedźmy? Paweł Bleicke. Wskutek takich zarzutów Blockowa została aresztowana, ale po złożeniu przysięgi na Boga i ewangelię, że nie będzie się mściła na radzie, mieście i obywatelach, została wypuszczona z więzienia w 1600 r. Poczesne miejsce w praktykach magicznych zajmowały sposoby na zapewnienie sobie przychylnych uczuć osoby kochanej (odcięcie przodu koszuli, zadanie lubczyku, nieśności kur, na ściągnięcie choroby na osobę znienawidzoną, względnie wyleczenie z choroby, udanie się wywaru piwa itp). Postępowanie sądowe przeciwko czarownicom składało przeważnie się z przesłuchania połączonego z torturą, chłosty, wydalenie z miasta, zagrożenia karą śmierci, bądź jej wykonanie przez powieszenie (jak np. w przypadku Welanda z Charzyków, który skradł łańcuch szubieniczny, by go sprzedawać po ogniwie piwowarom dla zapewnienia piwu dobrego smaku.
Pomoc uwięzionym
W księdze znajdujemy dwa przykłady ubezwłasnowolnienia mieszczan przez szlachciców: Michała Czechlewskiego i Jakuba Radzimskiego. W obu przypadkach szlachcice dopuścili do zorganizowania grona ręczycieli i przedłożenia kaucji pieniężnej, która łącznie ze złożeniem przysięgi przez aresztowanych, wystarczyła do zwolnienie ich z aresztu (1564 i 1604 r.).
Glejty
Stanowiły rodzaj przepustki wystawianej petentowi przez władzę zwierzchnią, celem umożliwienia mu swobody działania na określonym terenie przez zapewnienie mu odpowiedniego stopnia bezpieczeństwa. Taki glejt z ważnością na teren całego starostwa człuchowskiego wystawił adwokatowi gdańskiemu, Jakubowi Harbart, starosta człuchowski, hr. Latalski w dn. 20. 07. 1570 r.
Bractwa a) biednych, b) czeladników, c) kapłańskie, d) kurkowe
Istnienie bractwa biednych potwierdza zapis w księdze od połowy XV w. Celem bractwa było zapewne organizowanie dobroczynnej pomocy dla potrzebujących, biednych, chorych kalek i upośledzonych. Szczegóły ustrojowe bractwa nie są znane. Czeladnicy rzemiosł występujących w Chojnicach, wykorzystywani przez swych majstrów pod względem zarobkowym i zaopatrzeniowym dlatego, że dla większości z nich droga do uzyskania stanowiska mistrzowskiego i usamodzielnienia się bywała najczęściej zamknięta. Wiązali się najpierw potajemnie, później coraz bardziej jawnie działające związki o charakterze bractw. Spełniały rolę podobną do organizacji cechowych, szczególnie stały na straży interesów czeladniczych wobec poszczególnych majstrów. Bliższych informacji statutowych księga nie podaje. Podobnie nieznane są szczegóły statutowe bractwa kapłańskiego, zrzeszające duchowieństwo chojnickie czynne we wszystkich kościołach miasta. Bractwo musiało mieć status prawny, ponieważ dokonywało na terenie miasta licznych transakcji nieruchomości, z czego z kolei wynikałyby albo cele tezauryzacyjne bractwa względnie dążenie do samowystarczalności egzystencjonalnej bractwa. Bractwo kurkowe założone w Chojnicach w połowie XV w. i potwierdzane przywilejami królów polskich organizowało chojniczan do uprawiania ćwiczeń strzeleckich do kura (stąd nazwa bractwa). Z biegiem czasu bractwo stało się towarzystwem o charakterze zamkniętym i elitarnym, pozbywających się członków niewygodnych przez skreślanie ich z listy bractwa. Wyrazem protestu przeciwko takiemu właśnie skreślaniu, niezgodnemu zresztą ze statutem bractwa, było zwrócenie radzie miejskiej insygniów królewskich przez Bernarda Nitze w imieniu współbraci kurkowych Bernarda Gerke, Jakuba Semeraw i Joachima Lamm (das damit sein nhame nicht ausgeloschet werde, sunder die Freinheit so die Schutzen irem Kolegen im garten geben, im vorbenalten haben 1570 r.). Z zapisu w/w wynika fakt także posiadania przez bractwo kurkowe, ogrodu, którego istnienie trwało do 1945 r.
Sprawy rzemiosła
Chojnice były w omawianym czasie miastem typowo rzemieślniczym. Do rzemiosł, które dzięki swojemu ilościowemu i jakościowemu rozwojowi zdołały nie tylko zaspokoić potrzeby miasta i okolicy swoimi wytworami, lecz rozsławić Chojnice eksportem znakomitego sukna. Cech tkaczy sukna zorganizowany w 1422 r. (Werk der Wollenweber) przekształcił się później w cech sukienników (Werk der Tuchmacher) pracujący w oparciu o surowiec pochodzący z terenu powiatu. Cech miał zatwierdzone w wilkierzu wyłączne prawo skupu wełny na targu i po wsiach. Cech ten zatrudniał rzemieślników o znacznym wachlarzu specjalizacji od gremplarzy poczynając, poprzez prządki, farbiarzy, tkaczy, foluszników, wykończalników, postrzagaczy względnie rzemieślników o wielu wyuoczonych specjalnościach zawodowych. Przedmiotem zbytu na rynku zewnętrznym były sukna raczej wąskotkane gorszego gatunku i apretury, na rynku zaś zagranicznym sukna szerokie o bogatszym stopniu uszlachetnienia. Dynamika rozwoju sukiennictwa chojnickiego, która zależała nie tylko od zapasów surowcowych cechu i jego zaplecza, lecz także od popytu na tekstylia wełniane, wymagała dużej ilości zatrudnionego personelu. Według danych statystycznych w XVI w. pracowało w Chojnicach około 30 warsztatów rzemieślniczych, w których obok mistrza pracował przeciętnie jeden czeladnik oraz jeden lub kilku wędrownych uczniów, także zapewne członkowie rodziny mistrza. Stosunki między czeladnikami a mistrzami nie układały się na ogół pomyślnie, skoro w 1566 r. wpłynęło do rady miejskiej zbiorowe zażalenie czeladników na wyzysk stosowany przez mistrzów względem czeladzi, doprowadzający czeladników do strat materialnych i zubożenia (das er wird dadurch zu verterb geratten und verarmen mussen).
C.d.n.